SZTUKA Z KURORTÓW / Edward Hopper - artysta pustych przestrzeni w kurortach

Wszystkie najbardziej kultowe z obrazów amerykańskiego malarza przedstawiają zagubionych ludzi. Samotność, nostalgia i melancholia biją nie tylko z miejskich kadrów Hoppera, ale też ze scen złapanych w kurortach. To kurorty były dla niego inspiracją i częścią życia. Zobacz gdzie spędzał czas i malował.

W każdym niemal opracowaniu dotyczącym kultowego amerykańskiego malarza Edwarda Hoppera i jego twórczości podkreśla się dwie rzeczy: pustkę i światło. Nie bez powodu nazywany jest „artystą pustych przestrzeni”. Urodzony w 1882 roku w Nowym Jorku malarz doskonale oddaje zagubienie ludzi w wielkim mieście. To także twarze Amerykanów z czasów wielkiego kryzysu. Zawsze otacza ich uboga w detale przestrzeń, co jeszcze bardziej potęguje samotność jednostki. Dokładnie taki klimat odnajdziemy też w dziełach malarza umiejscowionych w kurortach.

Patrz i poczuj
Nawet kiedy głównym motywem kadru są znaki cywilizacji jak na jednym z najbardziej rozpoznawalnych obrazów Hoppera – Gas, datowanym na 1940 rok, to zwarta ściana lasu przywołuje zapach drzew wieczorową porą. Zapadający zmrok, żółte światło latarni, oświetlenie dystrybutorów i bliskość przyrody rozpalają wyobraźnię na tyle mocno, że niemal można poczuć zapach sosnowego lasu tuż przed końcem dnia.  

Wiele minut studiować można inny z kadrów malarza. Obraz z 1960 roku – People in the Sun.

Na uwagę zasługują nie tylko malownicze, puste przestrzenie oświetlone porannym blaskiem. Dużo ciekawsza jest analiza ludzi. Siedzący w słońcu goście wyszli na hotelowe patio. Zdają się zupełnie nie zwracać uwagi na przyrodę, do której zwróceni siedzą. Ochoczo wystawiają twarze do ogrzewającego ich słońca. Ich ubiór sugeruje chłodną jeszcze porę roku, a może fakt, że to mieszczuchy, nie umiejące rozstać się z garniturem i garsonką. Jak sugeruje jedna z interpretacji obrazu – chcieli zaimponować sobie wzajemnie modnym strojem, ale nikogo nie obchodzi ich miejska kreacja. Z pozoru siedzą razem, jednak każdy z nich pogrążony jest w samotnej zadumie i własnym świecie kłębiących się myśli. Mężczyzna w drugim rzędzie do tego stopnia nie jest zainteresowany ani towarzystwem, ani przyrodą wokół, że woli w samotności zagłębiać się w lekturze. To jeden z ostatnich dzieł Hoppera, który zmarł w 1967 roku. Samotność jego bohaterów aż krzyczy z tego obrazu.

Początkowa twórczość malarza też ukazywała piękne, malownicze miejsca. W wyrazie były jednak dużo bardziej malarskie, mniej fotograficzne. Choć i tam widać hopperowską paletę barw. Jak choćby w Corn Hill (z 1930 r.). Samotne domy o szpiczastych dachach, kontrastują z łagodnymi kształtami wzgórz porośniętych jesienną, falującą trawą.

Dramatyczne użycie światła i cienia oraz atmosfera tajemniczości z obrazów Hoppera, była inspiracją dla wielu filmów noir z lat 40. XX wieku.

Na obrazie Summer Evening (powyżej, z 1947 r.) widzimy w bladym świetle stojących na werandzie kobietę i mężczyznę. Otaczająca ich ciemność nie pozwala odgadnąć czy to taras domu, czy może domku letniskowego? Widz sam musi ułożyć do tego historię. Miłośnicy Ameryki i filmów na pewno odnajdą w tym analogię z kultowym Dirty Dancing i barakami pracowników, które kilkukrotnie są sceną rozgrywających się wieczornych wydarzeń, spotkań, tańca, trudnych rozmów i flirtów pomiędzy parami.

Człowiek i morze 
Kiedy Hopper obrazuje morze jest ono równie nostalgiczne. A przecież morze to siła, dynamika, wiatr wiejący w żaglach. Nie widzimy tego w twórczości malarza. Latarnie i żaglówki są motywem powracającym. Pierwsze płótna z tymi motywami Edward Hopper stworzył już w 1908 i 1911 roku. Kilka lat później miedzy - 1916 a 1919 r. - powstała cała seria dzieł ukazujących niebieską toń wody i skaliste klify. Lata te Hopper spędził na wyspie Monhegan, położonej niedaleko wybrzeża stanu Maine, w północnych rejonach USA.

Kiedy przestudiujemy z uwagą nadmorskie ujęcia, także w nich widać dużo samotności. Latarnia z malowidła Lighthouse at Two Lights (1929 r.) to posępna, dominująca architektura. Sylwetka latanii z cypla Cape Elizabeth jest wyizolowana. Wygląda niemal dramatycznie na tle nieba i pozbawionej drzew przestrzeni. Stojąca dumnie, widziana z dołu budowla jakby stawiała stanowczy opór surowej nadmorskiej aurze.

Inne ujęcie latarni na obrazie Lighthouse and Buildings z 1927 roku jest nieco łagodniejsze. Ale również tu wokół panuje uspokajająca pustka, której artysta potrzebował po latach życia w głośnym i zatłoczonym Nowym Jorku.

Entuzjazm Edwarda Hoppera dla morza rozwinął się we wczesnych latach. Już jako chłopiec spędzał czas w Nyack nad rzeką Hadson na północ od Nowego Jorku. Do dziś znajduje się tu rodzinny dom artysty.

Jego przywiązanie do życia blisko natury, wody, wzgórz opowiada doskonale film z 2022 r. w reżyserii Phila Grabsky’ego - Hopper. An American Love Story. Obrazuje życie Hoppera i jego żony poza Nowym Jorkiem. Na początku lat dwudziestych zaczęli oni spędzać wakacje w małym miasteczku nad Atlantykiem - Gloucester w stanie Massachusetts, znanym od lat wśród bohemy artystycznej głównie dlatego, że właśnie tu swoje płótna malował Winslow Homer specjalizujący się w portretowaniu nadmorskich scen. Pierwsze komercyjne sukcesy Hoppera pozwoliły mu także na zakup auta. Dzięki niemu mogli podróżować, odkryli wioskę Two Lights w Cape Elizabeth w stanie Maine. To tutaj Hopper zaczął malować latarnie morskie, kolejny temat, którego nikt przed nim nie uważał za warty malowania.

Wiele lat później, w 1934 roku, on i jego żona zbudowali dom i pracownię w South Truro w stanie Massachusetts. Bywał tu aż do śmierci. Właśnie w tym domku wakacyjnym na urwisku nad Fisher Beach powstało studio, w którym Hopper namalował blisko jedną trzecią wszystkich swoich obrazów. Wiele z nich właśnie w tematyce marynistycznej.

Pomimo jasnej palety i pozornie pogodnego tematu obraz Ground Swell nawiązuje do typowych dla twórczości Hoppera tematów samotności i ucieczki. Błękitne niebo, skąpane w słońcu postacie i ogromna falująca woda są z pozoru spokojne. Widać jednak oderwanie postaci od siebie, a żywiołowe zaabsorbowanie pływającą w falach boją, podważa ten początkowo widziany spokój. Boja - ciemny element w morzu błękitów i bieli - konfrontuje się z małą łodzią. Artysta sygnalizuje nam znak ostrzegawczy przed niewidzialnym lub nieuchronnym niebezpieczeństwem. Sprawia, że obecność boi na obrazie jest złowieszcza. Poczucie niepokoju wzmacniają dodatkowo chmury cirrus na błękitnym niebie. Zwiastują nadchodzącą burzę. Symboliczny może być nawet rok powstania tego obrazu - 1939.

Kurorty inspirują 
Odwołania do otaczającej przyrody widać w wielu obrazach. Jak sam mówił opisując Cape Cod Evening namalowany również w małej, nadmorskiej wiosce Truro (1939 r.) „To nie jest transkrypcja miejsca, ale układanka szkiców i mentalnych impresji rzeczy znajdujących się w pobliżu. Suchą, wiejącą trawę widać z okna mojej pracowni późnym latem lub jesienią.”

W kobiecie próbowałem uzyskać szeroką twarz o mocnych szczękach i blond włosy fińskiego typu, których na przylądku jest wiele. Mężczyzna jest ciemnowłosym Jankesem. Pies czegoś słucha, jakiegoś wieczornego dźwięku.” – wyjaśniał Hopper.

Jak podkreślają znawcy sztuki Hoppera ta enigmatyczna kompozycja jest wynikiem długiego procesu rozważań, które można prześledzić na zachowanych rysunkach przygotowawczych malarza. Kilka aspektów tej sceny jest niepokojących: typowy dla ludzkich bohaterów obrazów Hoppera mężczyzna i kobieta – przypuszczalnie para – są zaabsorbowani sobą, a jednocześnie nieświadomi swojej obecności; nieskoszona trawa nie pasują do dobrze utrzymanego domu; czujna postawa psa wydaje się zapowiedzią nieuchronnego niebezpieczeństwa; a nadciągająca ciemność wieczoru wprowadza melancholijny nastrój.

W dwóch innych poniższych obrazach o podobnej stylistyce również widać ogólnie pesymistyczny, sceptyczny stosunek do ludzkiej tożsamości i relacji ludzkości z naturą. Zamknięcie, odcięcie, obserwację z dystansu.

Razem a jednak osobno
Wspólne przebywanie bez uważności na drugą osobę przewija się niemal w każdym obrazie artysty. Skumulowana atmosfera „razem, ale osobno” doskonale widoczna na pierwszym z opisywanych w tym materiale obrazów, kiedy para gości hotelu wypoczywa na leżakach. Podobna atmosfera przykuwa uwagę także wówczas, gdy przyjrzymy się parom. Smutek bohaterów zastanawia, bo dlaczego skoro wypoczywają i są w tak pięknym otoczeniu, wydają się aż tak smutni?

Niby relaksują się wspólnie, ale bliskości nie widać, jak na balkonie w Second Story Sunlight (1960 r.). 

Podobnie na pochodzącym z prywatnej kolekcji obrazie Sea Watchers, gdzie para w strojach plażowych wypoczywa w słońcu i nadmorskiej bryzie.

Samotność widzimy na miejskich obrazach. Kiedy bohaterowie zagubieni w wielkim Nowym Jorku spędzają wieczory w pustych barach, nostalgicznie wpatrując się w filiżanki i ściany. Spoglądają przez wielkie okna lub jak samotna turystyka na obrazie Western Motel (poniżej, 1957 r.) patrzą niemal w obiektyw - pędzel malarza. To odejście od rozmytych konturów typowych dla obrazów olejnych na rzecz kreski dokładnej jak pixel zdjęcia widać wyraźnie, kiedy przejrzymy całą twórczość. Nie bez przyczyny Hopper uważany jest powszechnie za największego amerykańskiego malarza realistycznego XX wieku. Te obrazy są jak fotografie.

Hopper w kurortach spędzał wiele czasu. To one go inspirowały, tu szukał spokoju po hałaśliwym Nowym Jorku. Rodzinny Nyack położony na wybrzeżu nie ma już nic wspólnego z dzikością wybrzeża z początków XX wieku, kiedy wychowywał się tam artysta. Dziś to miejscowość w której pas nadmorski – jak to ma miejsce na całym świecie – zabudowywany jest betonowymi blokami i apartamentowcami.

Twórca zainspirował niezliczonych malarzy, filmowców i scenografów, ludzi sztuki, tańca i literatury. Mnie zainspirował kiedy tylko zobaczyłam jego obraz Gas – jest na nim wszystko co definiuje całą twórczość Hoppera, a jednocześnie to, co w polskich kurortach jest najpiękniejsze. Czas kiedy sezon mija, turyści wyjeżdżają i gdy w końcu można zobaczyć przyrodę, historię kurortu, a puste deptaki dają przestrzeń do refleksji nad kurortem, jego przeszłością, przyszłością, ale i na nas samych.

Sam Hopper właśnie taki cichy był. Wysoki, chudy, małomówny. A smutek i nostalgia jego obrazów czy bohaterów zdają się oddawać jego wycofany charakter i spojrzenie na świat. 

opracowanie: Marlena Kosiura, materiał autorski, z wykorzystaniem informacji o autorze i obrazach m.in. ze zródła wikiart.org

Proszę nie kopiuj, nie kradnij, jeśli podoba ci się ten materiał udostępnij do niego link. Prosimy o uszanowanie autorskiej pracy nad tym materiałem, twórczości związanej z jego wymyśleniem, napisaniem, obróbką zdjęć i resarchem dotyczącym autentycznych miejsc pracy i życia Edwarda Hoppera, które autorce zajęły blisko 5 dni roboczych. 

 

 

Bądź na bieżąco z naszymi najciekawszymi artykułami!
Kliknij Obserwuj w Google News!

Obserwuj nas w Google News
Autor
Marlena Kosiura
analityk kurortów i uzdrowisk
Copyright

Stawiamy na jakościowe, autorskie i rzetelne treści. Nie kopiujemy tekstów od innych, nie kredniemy treści z zagranicznych portali. Uszanuj naszą pracę autorską i czas poświęcony na przygotowanie materiałów. Jeśli zależy ci na zacytowaniu fragmentu lub podaniu przytoczonych przez nas danych - prosimy podaj źródło: portal InwestycjewKurortach.pl