Biały Miś rozpoczął erę kiczu w Zakopanem? Pozował od Tatr po Bałtyk. Historia z niemieckimi korzeniami
Ten materiał to historia słynnego Białego Misia. Choć nie o tym miał być tekst. Zaczęło się od pytania, które od dawna dźwięczy mi w głowie – kiedy Zakopane z miejscowości z ogromnymi tradycjami zamieniło się w stolicę kiczu i masowej turystyki przyciągającej osoby, które zamiast szczyty gór wolą osiągać szczyty imprezowania w najgorszym wydaniu?
Zakopiański symbol. Czy na pewno tylko zakopiański?
Historia Zakopanego jest wielowątkowa. Nie sposób jednak pominąć jednego z najważniejszych faktów - miejscowość przez dziesięciolecia była mekką ludzi ze środowiska kultury. Już przed wojną skupiało się tu silnie życie artystyczne, głównie wokół Stanisława Witkiewicza, który zamieszkał w Zakopanem w 1890 r. Słynny styl zakopiański autorstwa Witkiewicza, był nie tylko jednym z głównych nurtów architektury Podhala, ale pierwszym stylem narodowym w Polsce. Miejscowość stała się mekką wypoczynku, zjazdów i dyskusji polskiej elity. Przyjeżdżano nie tylko na inteligenckie dysputy. Znany przyrodnik i lekarz Tytus Chałubiński ściągał tu cenione osobiści, by wędrowały po górach. Nie bez przyczyny zwany był już wówczas „Królem Tatr”. Bolesław Prus tak go opisywał: „Nie tylko nauczył naszych turystów szukać wypoczynku i rozrywki w swojskiej miejscowości, ale przyczynił się do podwojenia w niej liczby domów.” W PRLu Zakopane było synonimem luksusu. Nadal bywali tu dygnitarze i artyści, m.in. Leopold Tyrmand.
Jak więc z tak wysokiego poziomu górski kurort spadł do czwartej ligi? Czy to nie ten tandetny Biały Miś jest wszystkiemu winny?
Miś przez lata krążył po Krupówkach i na Gubałówce. Jako obowiązkowy symbol zimowej stolicy Polski nie mogło go zabraknąć w filmie dokumentalnym „Prosto z patelni” z 1960 roku w reżyserii Jerzego Hoffmana i Edwarda Skórzewskiego.
Zakopiańskiego misia długo odrywał ten sam mężczyzna - Andrzej Worwa. Zaczynał w latach 70’. Był na deptaku gwiazdą. Choć warunki pracy gwiazdorskie nie były – latem w stroju misia można się było naprawdę ugotować.
Ekspert historii Zakopanego Maciej Krupa kilka lat temu w rozmowie z PAP tak tłumaczył historię misia z Krupówek. – Postać pojawiała się w okresie międzywojennym. To fotograf wymyślił kostium białego misia, który był szyty ze śnieżnobiałych owczych skór. Trzeba pamiętać, że wtedy aparat fotograficzny nie był rzeczą powszechnie dostępną. Po prostu mało kogo było na taki aparat stać, więc turyści, jak i zakopiańczycy obowiązkowo robili sobie zdjęcie z białym misiem z Krupówek – mówił Maciej Krupa.
Ale to nie do końca prawda. Pomysł misia przywędrował jako aktrakcja fotograficzna z Niemiec. Bo to właśnie tam w latach 20’ panował istny szał na pozowanie do zdjęcia z misiem. Historię tę ułożył w całość francuski kolekcjoner fotografii Jean-Marie Donat. Zbierając zdjęcia z końca I wojny światowej przypadkowo natknął się na zdjęcie człowieka przebranego za białego niedźwiedzia przemierzającego ulice Berlina. To odkrycie stało się początkiem pasji, niemal obsesji. Jean-Marie Donat przez ponad dwie dekady polował na fotografie pamiątkowe z Białym Misiem. Ułożył z tego całkiem spory kawałek historii Niemiec, gdzie w latach 1920-1960 włochaty stwór gościł na setkach zdjęć z różnych miejsc. Tak powstała wydana przez niego książka „TeddyBär”.
Autor zwracał uwagę na ogromny przekrój ludzi, którzy pozowali do kadru wspólnie z polarnym bohaterem. To młode dziewczyny, pary staruszków, dzieci, zwykli ludzie, czy w końcu żołnierze – i to zrówno ci w amerykańskich mundurach, jak i oficerowie Wehrmachtu z nazistowskich Niemiec. Niewinna biała postać łączyła tak skrajnie różnych ludzi i różne profesje. - Dziwnie jest widzieć osoby odizolowane od okoliczności, zachowujące się w stosunkowo podobny, humanizujący sposób: pozujące głupkowato obok dużego niedźwiedzia – komentował Jean-Marie Donat. Tę niesamowitą kolekcję, a właściwie jej drobny wycinek, obejrzeć można dziś m.in. tu.
Zdjęcie z białym misiem miała nawet kochanka Adolfa Hitlera - Eva Braun. Wykonano je w 1935 roku w Alpach Bawarskich w Niemczech.
Misie opanowują kurorty
Polarny kudłacz przywędrował więc do polskich kurortów prawdopodobnie z Niemiec. Pojawił się na deptaku w ówczesnym niemieckim kurorcie Bad Flinsberg, czyli dzisiejszym polskim Świerdowie-Zdroju, czy innych niemieckich wówczas miejscach wypoczynku nad Bałtykiem, które po wojnie stały się polskimi kurortami. I dalej pasmem gór na wschód, aż dotarł do Zakopanego. Także tu w czasie okupacji fotografowali się z nim żołnierze Wehrmachtu.
Pozował to z klasą, oficjalnie stając obok turystów, Ale i figlarnie - strasząc lub rozśmieszając przechodniów. Zmieniała się też sceneria – zima, lato, na deptaku, przy motorze, przyłapany prywatnie w drodze z dzieckiem w wózku. Im starsze zdjęcia tym niedźwiedź bardziej przerażający, niedoskonałość stroju wyraźnie rzuca się w oczy. I w PRLu potrafił napędzić strachu. - Ten biały miś to największa trauma mojego dzieciństwa, musieliśmy omijać go dużym łukiem – wspomina jedna z mieszkanek Wisły tamtejszego niedźwiedzia pozującego do zdjęć na deptaku w latach 70’. W jego rolę wcielał się Władysław Wisełka, a pamiątkowe zdjęcia wykonywał wiślański fotograf Stanisław Urbaniak.
Historia wiślańskiego misia się szczególnie ciekawa. Fotografowali się z nim nawet marynarze. Kiedy patrzymy na te zdjęcia (w galerii na końcu artykułu) trudno stwierdzić czy to miś z nad morza, czy może młody przystojniak z morskiej szkoły zabłądził się w góry? Misiowy towarzyszył Yogi, nie drugi niedźwiedź jakby wskazywało imię, a bernardyn, właściwie to dwa – Pet i Yogi. Były maskotkami deptaka w Wiśle w PRLu.
Kudłacz grasował jak Polska długa i szeroka, od Tatr aż po Bałtyk. Tysiące pamiątkowych zdjęć z misiem mają również turyści z Sopotu, Gdyni, Juraty, Międzyzdrojów i Ustki. Spotkać go można było także w uzdrowiskach: Rabce-Zdrój czy Ciechocinku.
Jego zdjęcia zbierają pasjonaci i instytucje. Biblioteka miejska z Ustki zorganizowała akcję "Otwieramy szuflady" i udało jej się pozyskać fotografię misia na plaży pochodzącą ze zbiorów rodziny Kopickich. Miśki zebrały w książkę – podobnie jak Jean-Marie Donat - także Barbara Caillot i Aleksandra Karkowska z wydawnictwa Oryginały i wydały w kwietniu 2022 r. album „Foto z misiem”.
Ciągnąca się od lat 20’ minionego wieku historia misia kurzyła się niczym białe futerko. Im bliżej lat współczesnych tym prestiż foto-misiów coraz silniej podupadał. Podobnie jak i ci, którzy ową maskotkę odgrywali. Brak chętnych do zdjęć powodował, że misie przesiadywały z papierosem czy piersiówką przy zatłoczonym deptaku, coraz słabiej trzymając się na łapach. Złośliwi twierdzą, że ten pijany miś to metafora dzisiejszego oblicza stolicy polskich Tatr.
Fot. Muzeum Tatrzańskie, dolny-slask.org.pl, fotopolska.eu, zdjęcia z Wisły - Leszek Jakuciński, Biblioteka Ustka, Getty Images, Mieczysław, Wójcikiewicz, Bogusław Wójcikieiwcz, Wydawnictwo Oryginały, Muzeum miasta Sopotu, Biblioteka Miejska Ustka, Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych
Proszę nie kopiuj, nie kradnij, jeśli podoba ci się ten materiał powołaj się na źródło portal InwestycjewKurortach.pl lub udostępnij do niego link. Prosimy o uszanowanie autorskiej pracy nad tym materiałem, twórczości związanej z jego wymyśleniem, napisaniem, obróbką zdjęć i resarchem dotyczącym historii białego misia w polskich kurortach.
Więcej ciekawostek z kurortów, zajrzyj tu