Znacie lody? To poznajcie hotele. Od mewy nad jeziorem do globalnej marki Mövenpick

Historia hoteli marki Mövenpick, należącej dziś do globalnej sieci Accor, wcale nie zaczęła się od noclegów. Najpierw był innowacyjny pomysł na restauracje. W powojennych latach eleganckiej Szwajcarii nowe restauracje wywracały wszystko co obowiązywało wówczas w gastronomii.
Mewa zrzuca pomysł
Założycielem biznesu był Ueli Prager. I jak głosi legenda, nazwa firmy oraz sam koncept na biznes pojawiły się dość przypadkowo. Prager spacerował brzegiem Jeziora Zuryskiego z przyjacielem, dyskutowali o biznesie. A latające wokół mewy nurkowały do wody po jedzenie. Szybkość i zręczność jaką ptaki wykazywały jedząc w locie zainspirowały Pragera. I tak zrodził się koncept pochodzący od niemieckiego słowa mewa (Möwe) oraz pikowania.
Restauracje miały pozwolić szybko zjeść i podobnie jak mewy próbować szybkimi kęsami różnych potraw. Pomysł na gastronomię dla spieszących się mieszkańców miast, smacznie i bez czekania.
19 lipca 1948 r. w Claridenhof w Zurychu otwiera się pierwsza restauracja Mövenpick, zatrudniająca 19 osób
W ciągu 10 lat powstało kolejnych 7 lokali. Były to nie tylko restauracje, ale też sklepy z jedzeniem, własne wina, wędzone łososie i oczywiście lody. Początkowo, w latach 60., lody były produkowane przez grupę Mövenpick wyłącznie do sprzedaży w restauracjach. Od 1969 roku ruszyła masowa produkcja komercyjna lodów.
Wśród własnych produktów w 1963 roku firma wypuszcza kawę Heavenly
Kilka lat później powstaje pierwsza w Szwajcarii wędzarnia łososia firmy Mövenpick
Wszystkie produkty spożywcze sygnowane marką powstają we własnym zakładzie produkcyjnym, a ich hasłem reklamowym jest: Stworzone przez gastronomów Mövenpick.
Powstają kolejne lokale – pod koniec lat 50. restauracja Baron de la Mouette w Genewie – i jak na to miasto przystało jest elegancko, białe obrusy, srebrne sztućce i długa lista win.
I w końcu pojawia się inspirowany amerykańskimi fast-foodami lokal Silberkugel na Löwenstrasse w Zurychu
Innowator już w latach 50
Począwszy od lat powojennych przez kolejne dekady wnętrza wypełniał papierowy dym. Palili wszyscy i wszędzie. Trudno sobie wyobrazić, że w 1953 roku w barze restauracyjnym w Claridenhof w Zurychu należącym do Mövenpick założyciel wprowadza pomieszczenia dla niepalących.
Masowo strefy dla niepalących w restauracjach czy hotelach zaczęły się pojawiać dopiero w latach 80 i 90, i to w Europie Zachodniej, nie w Polsce, gdzie nadal kopcono na potęgę.
Równie nowatorska była polityka kadrową jaką wprowadzał Ueli Prager. Już w połowie lat 50. biznesmen uznał, że potrzebni są zadowoleni, niestrudzeni i pełni entuzjazmu pracownicy, aby zadowolić klientów. Wprowadzono więc 45-godzinny tydzień pracy, choć powszechnie obowiązywał 60-godzinny. Jako jedna z pierwszych firma wprowadziła też system tzw. współdzielenia pracowników, by dzięki wymianie lepiej i szybciej szkolić załogę.
- Nie robimy niczego niezwykłego, po prostu odnosimy sukcesy, ponieważ robimy zwykłe rzeczy w niezwykły sposób – mawiał Ueli Prager.
Hotele na lotnisku? Nikt tak nie robi
Po gastronomii przyszła pora na hotele. Dla Ueli Pragera nie była to zupełnie nowa branża. W początkowych latach swojej kariery, tuż po zakończeniu studiów ekonomicznych w Zurychu wyjechał do Londynu, gdzie pracował w hotelach Savoy i Mayfair.
Założyciel firmy znów zaskoczył. Swój pierwszy hotel otworzył w latach 70. na lotnisku w Zurychu. „Nikt wówczas nie wierzył, że na lotniskach potrzebne są hotele. Nikt też nie myślał, że odniesie sukces, gdy w 1986 r. otworzył hotel w Pekinie” – pisał tuż po śmierci biznesmana dziennikarz Alexander Kuenzle z portalu swissinfo.ch.
Ten design wnętrz lat 70 i 80, wielu na widok zdjęć kręci się w oku łezka
Wyjście poza Szwajcarię firma zaczęła w 1976 roku otwierając hotel w Kairze. Partnerami w biznesie w Egipcie na wybrzeżu Mirza Czerwonego była dla Pragera rodzina Sawiris. I tu wizjoner znów zaskoczył nowatorskim myśleniem: jako pierwszy pokazał, że ośrodki wypoczynkowe można budować jak kompleksy rekreacyjne na odludziu, wystarczy tak zaplanować by stanowiły całość samą w sobie. Na tym nie koniec – był pierwszym który wprowadził coś co w branży hotelowej jest dziś popularne na całym świecie, czyli model zarządzania – hotel był własnością egipskiej rodziny, a Mövenpick jedynie nim zarządzał pod swoją marką. Taki model rozwoju pozwolił zresztą sieci na szybki wzrost i ekspansję.
Innowacyjność założyciela Mövenpick doskonale podsumowuje Hans-Peter Dürr, były wieloletni dyrektor generalny tej sieci: „Często wyprzedzał swoją epokę o 20 lat. Prager traktował plany biznesowe, budżetowanie, szkolenia i dalszą edukację jako coś oczywistego. W tamtym czasie ośmiu na dziesięciu Szwajcarów, którzy naprawdę zrobili karierę w branży hotelarskiej, było produktami szkoły Pragera”.
Dziś sieć Mövenpick Hotels & Resorts w całości należy do grupy Accor. Została kupiona we wrześniu 2018 r. od byłych udziałowców Mövenpick Holding (66,7%) i saudyjskiej Kingdom Group (33,3%). Zarządza ponad 80 obiektami, w tym hotelami, ośrodkami wypoczynkowymi i statkami wycieczkowymi po Nilu. Obsługuje blisko 6 milionów osób rocznie.
A lody? Od 2016 roku należą do firmy Froneri – spółki joint venture Nestlé i R&R Ice Cream. Ale nadaj są częścią turystycznego świata będąc jednym z głownych punktów na plażach i kurortowych deptakach
Opracowanie: tekst autorski, foto archiwum Movenpick, Accor, moevenpick-wein.de