Godz. 10.00 „patelnia” już skwierczy - luksusowe opalanie na zakopiańskiej Gubałówce w PRLu
Wjeżdżało się w kożuchu, by już za chwilę rzucić go na oparcie leżaka i łapać najpiękniejszą zimową opaleniznę w ówczesnej Polsce. Im bliżej budynku tym słońce mocniej grzało, więc panowie bez podkoszulków, panie też chętnie odsłaniały ramiona i plecy.
Leniwy papierosek, drzemka, człowiek rozpływał się w promieniach słońca, dzieci tonęły w nudzie, ot taka aktywna górska turystyka. Ale przyglądając się uważnie twarzom turystów dostrzc można, że wszyscy są szczęśliwi.
Był też powiew luksusu – napoje roznosili kelnerzy w białych uniformach. Niby PRL, a jakby drogi szwajcarski kurort w Alpach.
Zdjęcia Narodowe Archiwum Cyfrowe pochodzą z lat 60' minionego wieku. Trudno sobie wyobrazić, że już 60 lat temu tak wyglądał wypoczynek w polskich górach. Nawet dziś w polskich górach niełatwo znaleźć tak świetnie zorganizowane miejsca do leniwego wypoczynku na masową skalę.
- Kolejka pracuje z szybkością 500 bladych twarzy na godzinę – żartuje lektor Włodzimierz Kmicik w filmie dokumentalnym z 1960 r. Uwidzicielski, słynny głos, który wszyscy kojarzą z kronik filmowych PRL.
To tylko jeden z wielu zabawnych tekstów, które usłyszeć można w krótkim, ale niezwykle zabawnym filmie dokumentalnym pt. „Reportaż prosto z patelni”. Jest śmiesznie, ale i artystycznie. Nic dziwnego, realizacja filmu to dzieło Jerzego Hoffmana i Edwarda Skórzewskiego.
Film to zabawne spojrzenie na turystów na Gubałówce, fot. kadr WFDiF
Dopracowane kadry, uchwycone chwile, doskonały montaż, muzyka z epoki i kultowy głos. Nie da się tego opowiedzieć, ten film trzeba obejrzeć. Dostępny jest na stronie Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych pod linkiem.
Opracowanie: tekst autorski redakcji, fot. zdjęcia Nardodowe Archiwum Cyfrowie oraz kadry z filmu WFDiF